Psychologia społeczna a RZS

2018-03-19 14:28:48

Wraz z przemianami społeczno-politycznymi w naszym kraju wzrasta świadomość odmienności ludzi i różnorodności problemów, z jakimi się borykają. Prowadzone w mediach kampanie dążą do zwiększenia świadomości społecznej nt. występowania chorób przewlekłych, w tym RZS.

Dostosowanie miejsc publicznych dla potrzeb osób z niepełnosprawnością fizyczną sprawiło, że widok osoby np. inaczej poruszającej się, czy mającej widoczne zmiany fizyczne, przestał być szokujący. Mimo, że problem chorób i niepełnosprawności przestał być tematem tabu, wiele jeszcze należy zrobić by zmienić mentalność społeczną. Potrzeba na to więcej czasu niż tylko jedno czy dwa pokolenia Polaków.

To, jak szybko zmiany będą następowały w dużej mierze zależne jest od postaw samych osób chorych, borykających się z różnego rodzaju ograniczeniami.

Osoby cierpiące na choroby reumatyczne napotykają codziennie trudności, które nie istnieją dla osób zdrowych. Wynika to z faktu, iż dostępne ułatwienia dla osób niepełnosprawnych to zaledwie niewielka część ich potrzeb. Brak wystarczającej infrastruktury, a także brak społecznej otwartości często zmusza osoby chore do poszukiwania pomocy.

Tymczasem prośba o pomoc to dla jednych oczywista potrzeba uzyskania należnej pomocy w obliczu występowania choroby, dla innych przejaw braku honoru, a dla jeszcze innych porażka życiowa.  

W środkach masowego przekazu promowana jest postawa wysokiej samooceny i asertywności. Co więc kryje się za tym słowem? Asertywność to umiejętność dbania o nienaruszalność granic, zarówno fizycznych jak i psychicznych, to sztuka zadbania o siebie i o drugiego człowieka. Ważne jest, by dbając o siebie nie skrzywdzić tych, z którymi wchodzimy w relacje. Asertywności można nauczyć się tylko wtedy, gdy nauczymy się pozytywnej samooceny, a ta zależy od nas samych. Akceptując siebie ułatwiamy sobie budowanie dobrych i szczerych relacji z drugim człowiekiem. Akceptacja siebie i choroby jest podstawą budowania pozytywnego mniemania o sobie. W końcu akceptacja siebie warunkuje pozytywną reakcję otoczenia na osobę i doświadczaną przez nią chorobę.

Umyślnie rozdzielam pojęcie osoba i doświadczenie choroby. Jestem głęboko przekonana, że uznanie choroby za aspekt odrębny względem osoby jej doświadczającej ułatwia akceptację choroby. Mój niepełnosprawny przyjaciel powiedział kiedyś, że choroba jest tym, co zostało mu dodane do życia i w ten sposób jego życie stało się doskonalsze. Choroba zmusiła go do zmiany myślenia o ludziach i o tym, co w życiu jest najważniejsze. Jeśli ludzie chorzy uważają się za osoby wartościowe i potrafią akceptować ludzi takich, jakimi są, to swoją postawą świadczą o swym człowieczeństwie.

Trzeba jednak pamiętać, że osobom zdrowym trudno jest wczuć się w problemy osób przewlekle chorych. Ludzie zdrowi, często boją się wejść w relacje z osobą chorą, obawiając się, że nie będą w stanie sprostać oczekiwaniom osoby potrzebującej pomocy, że będą odrzuceni lub przeciwnie, nadmiernie wykorzystywani. Żyjemy w czasach, w których zamiera duch wspólnoty, każdy dba o siebie, stara się nie widzieć innych, nie brać za nic odpowiedzialności. Udajemy, że nie widzimy czyjegoś nieszczęścia, by samemu nie mieć problemów, przekonujemy siebie samych, że już z pewnością ktoś zareagował, więc nasze działanie jest zbędne. To powoduje samotność w tłumie.

Z drugiej jednak strony, ludzie zdrowi fizycznie odczuwają współczucie i potrzebę zaopiekowania się chorym. Choroba wiele zmienia w życiu, ale nie należy utożsamiać choroby z człowiekiem. Osoby chore czasem potrzebują pomocy, ale równie ważne jest dla nich zyskanie samodzielności. Przy okazji wszelkich spotkań i wykładów zarówno z osobami chorymi, jak i ze zdrowymi podkreślam, iż w szczególności osoby niepełnosprawne i chore odpowiedzialne są za prawidłowy stosunek społeczeństwa do nich, do ich odmienności. Człowiek jest istotą społeczną, o czym pięknie pisał E. Aronson „Obraz nas samych tworzymy w relacji do, od lub ku innym”. Osoby chore pokazują, jak chcą być traktowane poprzez ich własne postępowanie wobec samych siebie, wobec choroby i wobec innych ludzi.

Takie rozumienie relacji dotyczy każdego człowieka. Właśnie w takim myśleniu kryje się klucz do radzenia sobie z sytuacjami trudnymi. To nie sytuacje są trudne, tylko nasze przekonanie o bezradności wobec nich takimi je stwarza. Otwartość na drugiego człowieka, a co za tym idzie wsparcie społeczne, pozwalają znajdować rozwiązania sytuacji pozornie nierozwiązywalnych. Podobnie jest z przekonaniem, iż ktoś krzywdzi nas złym słowem. Oczywiście są słowa, które sprawiają nam ból emocjonalny, ale słowo nie może nas zranić, jeśli sami nie nadamy temu twierdzeniu takiego znaczenia. W poczuciu bezradności czujemy się krzywdzeni, natomiast możemy interpretować złe - przykre słowa jako słabość i bezradność osoby, która je wypowiada. Pozwól sobie sprawdzić, jak przyjaźni są ludzie, gdy sam dostrzeżesz w nich wartość i dobro. Potraktuj obcych tak, jak sam chciałbyś zostać potraktowany. Doceniając siebie samego, przestajesz bać się innych. Znika w ten sposób wzajemna agresja. Szanując siebie, szanujesz innych, a pozytywne myślenie o ludziach wraca do Ciebie w ludziach, którzy są przy Tobie.


Autor:

dr n. hum. Ida Dobrucka-Janeczek, psycholog, certyfikowany psychoterapeuta.


PL/RA/1705/0005e