Pacjent – teleporada – lekarz

2021-03-25 19:23:24

Ograniczony dostęp do lekarzy w czasie pandemii to jedno. Dużo poważniejszym problemem jest to, że pacjenci trafiają do nas w bardziej zaawansowanych stanach, aniżeli działo się to przed pandemią. To jest bardzo niepokojące zjawisko, które wiąże się z ryzykiem powikłań – mówi lek. Bartosz Fiałek, specjalista w dziedzinie reumatologii.


Panie Doktorze, jak ocenia Pan obecną sytuację pacjentów reumatologicznych?

Trzeba jasno powiedzieć, że dostęp do lekarzy reumatologów był utrudniony jeszcze przed pandemią. Specjalistów w tej dziedzinie jest za mało, z uwagi na to, że reumatologia wciąż wydaje się być trochę zaniedbaną gałęzią w polskiej ochronie zdrowia. W okresie przed pandemią COVID-19 kolejki do reumatologów na tzw. NFZ były tak długie, że pacjenci musieli czekać średnio 10 miesięcy, aby dostać się do poradni specjalistycznej. Jeżeli ktoś z podejrzeniem choroby reumatycznej musi czekać na wizytę tak długo, mamy do czynienia z realiami, które wymagają zmiany.


W związku z pandemią, rekomendowaną formą kontaktu lekarza z pacjentami pozostają teleporady. Co Pan sądzi o tej formie konsultacji? 

Uważam, że taka forma konsultacji w przypadku pacjentów już zdiagnozowanych jest dobrą alternatywą dla wizyt bezpośrednich. Jeśli lekarz zna historię choroby swojego pacjenta, wywiad przeprowadzony przez telefon będzie wystarczający, aby ocenić wyniki badań, zdecydować o ewentualnym wprowadzeniu nowego leku albo zmianie dawkowania. Nie każdą wizytę kontrolną trzeba przeprowadzić w sposób stacjonarny i nie zawsze bezpośredni kontakt pacjenta z lekarzem jest konieczny. Zaznaczam jednak, że mówimy o sytuacji, kiedy reumatolog zna chorego i historię jego choroby. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku pacjentów będących dopiero na początku diagnozy, z podejrzeniem choroby reumatycznej.  Pierwsza wizyta powinna odbyć się stacjonarnie. Powiedziałbym nawet, że kilka pierwszych wizyt diagnostycznych powinno odbyć się w formie tradycyjnej konsultacji, czyli w gabinecie. Lekarz powinien zbadać pacjenta, ocenić, jak wyglądają jego stawy i skóra, jak pacjent się porusza.


W odczuciu wielu pacjentów teleporada jest ograniczeniem ich dostępu do lekarza. Jak to wygląda z drugiej strony biurka, czyli z punktu widzenia lekarza, reumatologa?

Do teleporady lekarze przygotowują się tak samo, jak do standardowej konsultacji, ale oczywiście wykorzystują do tego celu telefon lub aplikacje do połączeń video. Praca lekarza nie kończy się wraz z zakończeniem połączenia, ponieważ uzupełniamy jeszcze dokumentację medyczną, wypisujemy recepty czy skierowania. Wykonujemy zatem podobną pracę rozmawiając z pacjentem przez telefon i przyjmując go w gabinecie. Mi osobiście w rozmowie telefonicznej z pacjentem brakuje elementu emocjonalnego. Część pacjentów potrzebuje bowiem czasu i kontaktu bezpośredniego, żeby się otworzyć i móc rozmawiać otwarcie, także o kwestiach intymnych, które mogą mieć znaczenie.


Co utrudnia przeprowadzenie teleporady? I co pacjent ze swojej strony może zrobić, aby teleporada była udana?

Czasem bardzo prozaiczne powody mogą zakłócić przeprowadzenie teleporady, jak choćby słaba jakość połączenia. Bywa, że pacjenci są tak zestresowani, że nie pamiętają swojego numeru PESEL, nazw leków i sposobu ich dawkowania. Ważne jest, aby podczas telekonsultacji pacjent miał przy sobie wszystkie wyniki badań. Dotyczy to zarówno badań krwi, jak i badań dodatkowych, na przykład obrazowych. Pacjent powinien się do takiej wizyty bardzo starannie przygotować. Warto, by przypomniał sobie i zapisał, kiedy pojawiły się u niego dolegliwości, z którymi postanowił zgłosić się do reumatologa. W jakich sytuacjach występują, kiedy się nasilają, a kiedy ustępują. Pacjent powinien umieć nazywać stawy, które go bolą, poinformować o wystąpieniu obrzęku czy sztywności porannej. Oczywiście, lekarz będzie o to wszystko pytał, ale wcześniejsze przygotowanie wspomnianych informacji ułatwi przebieg teleporady. Warto szczerze rozmawiać z lekarzem, także przez telefon, odpowiadać wyczerpująco na wszystkie pytania zadawane podczas wywiadu i pytać o wszystko, co nas niepokoi. Ważne mogą okazać się kwestie, które wydają się pacjentowi nieistotne.


Czy teleporada z reumatologiem ma jakiś ustalony standard, plan? To znaczy, czego my jako pacjenci możemy spodziewać się w trakcie teleporady? 

Przebiega tak samo, jak wizyta stacjonarna, z tym, że lekarz nie bada fizykalnie pacjenta. Teleporada może zakończyć się wystawieniem e-recepty, e-zwolnienia czy e-skierowania.

Cel wizyt bezpośredniej i teleporady jest taki sam – udzielenie pomocy pacjentowi – więc pacjent rozmawiając przez telefon z lekarzem powinien zachowywać się podobnie jak w gabinecie. Zachęcam do tego, aby szczerze opowiedzieć o swoich dolegliwościach, o tym, co - zdaniem pacjenta - wskazuje na zaostrzenie choroby. Pamiętajmy jednak, że to lekarz jest osobą, która stawia diagnozę i zaleca terapię. Być może lekarz wskaże na zupełnie inną przyczynę zaostrzenia dolegliwości. Pacjenci z chorobami reumatycznymi mogą przecież zachorować także na inne choroby. To ryzyko jest u nich nawet większe niż u osób zdrowych.


Czy to, że od 1 marca br. teleporady nie są już standardem dla dzieci oraz osób powyżej 65 r.ż. nie świadczy o tym, że w wielu przypadkach teleporada jest po prostu nadużywana i nie służy pacjentom?

To raczej pytanie do lekarzy POZ. Nie uważam, że pacjent, który ma na przykład 80 lat i stosuje się do zaleceń, nie powinien korzystać z teleporady. Jeśli nasza współpraca przebiega prawidłowo, wcale nie trzeba w nieuzasadnionych przypadkach narażać pacjenta na wizytę w przychodni czy szpitalu. Trzeba przyznać, że teleporady w czasie pandemii zdały egzamin, ponieważ odciążyły placówki POZ. Proszę sobie wyobrazić, jak dzisiaj, w epoce COVID-19, wyglądałoby leczenie, gdyby nie było telekonsultacji. Żyjemy w rzeczywistości, kiedy w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada 2,4 lekarza. Jest to najniższy odsetek w całej Unii Europejskiej. Kolejki pokazują, jak bardzo jesteśmy niewydolni. Teleporady rozładowały kolejki, które i tak od lat się tworzyły. Wciąż funkcjonujemy w sytuacji niedoborów kadrowych i ogromnego przeciążenia systemu.


W przypadku terapii chorób przewlekłych bardzo ważna jest dobra relacja i zaufanie między pacjentem a lekarzem. Czy obecna sytuacja może negatywnie wpłynąć na tę relację? Czy nie obawia się Pan, że może zwiększyć się np. ilość pacjentów, którzy nie przestrzegają zaleceń terapeutycznych lub samodzielnie modyfikują te zalecenia? 

Niekorzystna sytuacja epidemiologiczna jest wyzwaniem zarówno dla lekarza, jak i dla pacjenta. W relacji lekarz-pacjent, zaufanie jest nie do przecenienia i obie strony powinny o to zaufanie dbać niezależnie od sytuacji, w której realizowany jest proces diagnostyczno-terapeutyczny. Odradzam wszystkim pacjentom leczenie się na własną rękę czy samodzielne modyfikowanie dawek. Pandemia COVID-19 niczego tutaj nie zmienia. To działanie bardzo niebezpieczne i na krótką metę.


Jak w Pana ocenie wygląda obecnie diagnostyka chorób reumatologicznych? Jeszcze przed pandemią dla wielu pacjentów ustalenie diagnozy było długą drogą od gabinetu do gabinetu. A przecież wiemy, że w przypadku takich chorób, jak RZS liczy się czas i szybkie podjęcie leczenia. Obawa, że w dobie teleporad, czas od pierwszych objawów do celnej diagnozy wydłuży się jeszcze bardziej wydaje się realna.

Pandemia utrudniła dostęp do specjalistów, ale – jak już wspominałem – był on bardzo długi już wcześniej. Ograniczony dostęp do lekarzy to jedno. Dużo poważniejszym problemem jest to, że pacjenci trafiają do nas w bardziej zaawansowanych stanach, aniżeli miało to miejsce przed pandemią. Jest to bardzo niepokojące zjawisko, które wiąże się z ryzykiem powikłań, niepełnosprawności czy nawet inwalidztwa. W przypadku takich chorób jak RZS, ważne jest, aby trafić do lekarza we właściwym momencie. Jeśli zaprzepaścimy tzw. okno terapeutyczne, które mogłoby pozwolić na skuteczne leczenie, szansa na spowolnienie przebiegu choroby będzie dużo mniejsza, a ryzyko powikłań wzrośnie. A przy RZS jest ich i tak bardzo dużo, ponieważ nawet 80 proc. osób z reumatoidalnym zapaleniem stawów musi zmienić swoją dotychczasową pracę z powodu konsekwencji, jakie niesie za sobą choroba.


8 marca centrala Narodowego Funduszu Zdrowia wydała nowe zalecenia w związku z epidemią COVID-19 w Polsce. Chodzi o ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania planowych zabiegów. Co to oznacza dla pacjentów reumatologicznych oczekujących np. na operacje endoprotezy? I jak Pan ocenia konsekwencje odkładania tego typu zabiegów.

To tzw. miękkie rekomendacje, ale placówki powoli się do nich przygotowują. Niestety, jeśli te zalecenia faktycznie wejdą w życie, to dla pacjentów reumatologicznych wymagających np. interwencji ortopedycznej, może to być poważny problem. Decyzja o wstrzymaniu, przesunięciu zabiegu zależeć będzie jednak ostatecznie o lekarzy i placówki, dlatego zalecam zachowanie spokoju i ścisłą realizację zaleceń profesjonalnego personelu medycznego.


Rozmawiała: Aleksandra Zalewska-Stankiewicz

Bartosz Fiałek - lekarz, specjalista w dziedzinie reumatologii. Obecnie pracuje w Oddziale Reumatologii oraz Poradni Reumatologicznej SPZ ZOZ w Płońsku. Szkolenie specjalizacyjne realizował w Klinice Reumatologii i Układowych Chorób Tkanki Łącznej Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. Jana Biziela w Bydgoszczy.

M-PL-00001370